Wspomina dr Kazimierz Berentowicz.
Jest październik 1952 rok. Wysiadłem na stacji Giżycko, pierwszy raz widzę Mazury, które mają się stać miejscem mojej pierwszej pracy i miejscem mojego zamieszkania. Od razu postanawiam obejrzeć z bliska brzegi wielkiej wody. Ruszam prosto przez tory w kierunku jeziora. Nagle zatrzymuje mnie umundurowany na granatowo sokista, jest uzbrojony i mówi : Obywatelu a dokąd to ? nie wolno chodzić po torach. Ależ panie władzo, mówię do niego, ja przyjechałem tu pierwszy raz, mam tu skierowanie do pracy w szpitalu, jestem lekarzem, i pokazałem mu swój nakaz pracy, który kierował mnie do Giżycka. A... to co innego, mówi sokista, jeśli ze skierowaniem do pracy w naszym szpitalu to proszę sobie obejrzeć brzegi Niegocina. Nie będzie grzywny, nam tu lekarzy bardzo potrzeba. Takie to było moje pierwsze przywitanie z Giżyckiem.