Subskrybuj
Zapraszamy do skorzystania z naszego newslletera.
captcha 
Będziemy powiadamiać Ciebie o nowościach na stronie.

400 giżycczan we wspomnieniach...

Wspomnienia Mieczysława "Konara" Konarzewskiego

 

Wspomnienia, to nie oznaka dobrej pamięci, tylko żal za minionymi latami.

Giżycko zawsze miało do muzykowania pozytywny stosunek, a to orkiestra dęta, to cymbaliści, czy chóry. Kiedy świat zachwycił się big-bitem, szybko zaczęły powstawać giżyckie kapele.

Moje wspomnienia łączą się z  zespołami "Nieśmiali" i "Nowicjusze".

Kiedy w 1963 wróciłem z wojska, pełen kulturalnych przeżyć jakie proponowała Warszawa i mając ciągoty do sceny, szukałem miejsca, osób z podobnymi zainteresowaniami.  Koleżanka Izabela Gajewska, pracownica Powiatowego Domu Kultury, stworzyła teatr poezji, do którego zapraszała znajomych. Grono koleżanek i kolegów pod kierunkiem Izy kształciło dykcję, uczyło się ruch scenicznego, organizowało spektakle, uczestniczyło w konkursach recytatorskich i przeglądach teatrów poezji. Pamiętam, że nigdy na Olsztyńskich przeglądach nie zdobyliśmy pierwszego miejsca. Mówiło się w kuluarach, że nie politycznie byłoby gdyby zespół z terenu okazał się lepszy od olsztyńskiego. W PDK działał zespół muzyczny prowadzony przez Józefa Krejczego. Połączone siły teatru poezji i zespołu muzycznego zaowocowały powstaniem zespołu estradowego. Była to najbardziej mnie odpowiadająca forma działalności artystycznej.

W tym czasie spotkałem na jakiejś imprezie wojskowy zespół muzyczny, który w odróżnieniu od zespołu Józka Krejczego, grał nową muzykę w innym rytmie. Kapela nosiła nazwę "Zieloni chłopcy", oczywiście pisani po angielsku, której liderem był Roman Kruszewski - instrumenty klawiszowe i saksofon. Pozostali to: Jerzy Dwornikiewicz - gitara rytmiczna i śpiew, Bogdan Gozdan - gitara basowa i śpiew, na bębnach grał Jerzy Kopański.  Chłopcy byli po szkołach muzycznych i prezentowali dobry poziom muzyczny. Dzięki przychylności dowództwa jednostki zorganizowałem zespół estradowy, który przyjął nazwę "Nieśmiali". Estrada, to inne wymagania niż granie do kotleta. Do zespołu dołączyły dwie solistki, Barbara Andruszkiewicz i Barbara Litwiniowicz oraz świetny recytator i tekściarz Jerzy Syrajć. Po opracowaniu programu ruszyliśmy do koncertowania. Chcąc czymś się wyróżniać, np. Romek Kruszewski nagrywał przeboje radia Luksemburg, które potem aranżował na zespół. Jurek Dwornikiewicz i Bogdan Gozdan pisali polskie teksty do tych utworów i tak powstawały nasze przeboje. Panie Barbary śpiewały polskie standardy, jak również przeboje światowe z polskimi tekstami. Jurek Syrojć pisał piękne erotyki, które sam recytował. Ja pisałem scenariusze, prowadziłem konferansjerkę. I tak wspólnymi siłami powstawały programy na dzień matki, narodowe święta czy np. z okazji żołnierskiej przysięgi. Graliśmy wieczorki młodzieżowe w każdy czwartek w kawiarni Ekran. Najtrudniejszym przedsięwzięciem był program poranki słowno-muzyczne, adresowane do szkolnej młodzieży, grane w niedzielę w kawiarni Ekran. Przekonaliśmy giżyckich polonistów i dyrektorów średnich szkół, że chodzenie  młodzieży do kawiarni nie musi być czymś niewłaściwym, w tamtych latach nie było to takie proste.

"Nieśmiali" skończyli swoją karierę z chwilą ukończenia służby wojskowej przez muzyków.

Powstała pustka, którą chciałem czymś zapełnić. Zapaliłem się do założenia kabaretu, trochę zazdroszcząc nielicznym polskim kabaretom.

Na zapleczu kina "Fala" w klubowej salce, ówczesny szef kina Eugeniusz Danowski pozwolił zorganizować salę prób. Dyrektorka PDK pani Bogumiła Łoś użyczyła pianino i obiecał wspomagać materialnie nasz kabaret, którego pierwszy program nosił tytuł "Szef kuchni poleca". Zespół tworzyli: Eugeniusz Sulżyński - perkusja, Aleksander Witkowski - klawisze i "Ali" - gitara basowa. Ponadto już wspominane Barbary Andruszkiewicz i Litwinowicz oraz Jadwiga Szukiel. Do zespołu dołączył Tadeusz Śmigielski, który miał za sobą staż w Kortowskim Kabarecie Studenckim, oczywiście Jurek Syrojć, no i piszący te wspomnienia. Dużą pomocą było doradzanie i czuwanie nad poprawną polszczyzną ze strony Izy Gajewskiej. Wspomagał nas dziennikarz "Głosu Olsztyńskiego" Wiesław Białkowski. Piękny czas: wytężona praca, uczenie się piosenek, układów scenicznych, gromadzenie rekwizytów, pisanie tekstów i szycie strojów.

"Giżycka Ballada", jeden z tekstów kabaretu dzisiaj jest trochę nieaktualny, ale opisuje część historii Giżycka i nadal fragmenty ballady mogą służyć jako hasła promocyjne miasta.

W marcu 1968, po studenckich wystąpieniach w Warszawie, odwiedził nas giżycczanin, student socjologii Tadeusz Wojnowski. Opowiadał o Warszawskich wydarzeniach a po jego wizycie zostałem wezwany na przesłuchanie do Służby Bezpieczeństwa. Wizytę Tadeusza potraktowano jako wizytę emisariusza protestujących i zakazano działalność kabaretu. Musiał ktoś uprzejmie donieść. Zostały teksty, wspomnienia i frak wiszący w szafie.

W owym czasie przy kościele Św. Brunona działał big-bitowy zespół muzyki sakralnej "Templariusze". Założycielem tej grupy był ks. Marian Szczęsny, a liderem Jan Kurowicki. Ciekawostką jest fakt, że zespół ten był trzecim chronologicznie biorąc, zespołem grającym muzykę sakralną w Polsce. Kiedy ks. Marian Szczęsny został przeniesiony z Giżycka do Olsztyna na stanowisko kapelana studenckiego, przed wyjazdem namówił mnie abym zaopiekował się zespołem. Grupa nie miała perspektyw na dalsze muzykowanie w kościele. Kapela chcąc kontynuować granie przystał na moje propozycje i tak powstał zespół "Nowicjusze" o zacięciu estradowym.  Tworzyli tą grupę: lider Jan "Sias" Kurowicki - gitara basowa - śpiew, Tadeusz "Siemacha" Gibner - gitara rytmiczna - śpiew, Stanisław Łopato - gitara solowa - śpiew - kompozycje, Ryszard "Namolny" Olszewski -  perkusja. Stanisław Łopato był pierwszym muzykiem w Krainie Wielkich Jezior Mazurskich, który grał na gitarze 12 strunowej o dwóch gryfach. Wśród muzyków zmieniali się perkusiści: Waldemar "Diabeł" Sancewicz, Jacek Kędzierski, Kazimierz Wolański.

Pierwszym publicznym występem był koncert z okazji święta Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa. Był to wrzesień 1969 roku. Do historii przejdzie fakt, że koncert odbył się dzięki współpracy z parafią św. Brunona. Sprzęt nagłaśniający w części był własnością parafii a w części patrona zespołu Powiatowego Domu Kultury. Solistami zespołu byli Leszek "Wydrzymorda" Lewandowski, świetny interpretator piosenek Czesława Niemena i Stana Borysa, Bożena Janowska o ciepłym głosie i dużej skali.

Zespół miał swoich akustyków: Leszka "Żabę" Zakrzewskiego i Andrzeja Szocika.

Po doposażeniu sprzętowym, uszyciu strojów i wypracowaniu programu staliśmy się kapelą znaną biorącą udział w wielu festiwalach, przeglądach i koncertach.

Trudno wymienić wszystkie imprezy, a było ich naprawdę  bardzo dużo. Wymienię kilka: "Srebrny Żagiel"  w Piszu, graliśmy przed Skaldami, Giżycka "Musicorama", której głównym jurorem był Czesław Niemen, Wojewódzki Przegląd Pisenki Rosyjskiej wspólnie z Olsztyńską Estradą, Kortowski Festiwal Muzyczny "Złoty Antałek", imprezy okolicznościowe, koncerty okazjonalne, bale sylwestrowe, imprezy plenerowe.  Były wyróżnienia, nagrody dla solistów, dobre recenzje prasowe.

Największy sukces to zaproszenie Bożeny Janowskiej, obok Izabeli Szyc /obecnie Trojanowska/ na Opolski Festiwal w kategorii debiuty. Po nagraniach radiowych lepsze poparcie dostała Trojanowska niż Janowska, choć nie była od niej gorsza, a pisze to pamiętając słowa znanych olsztyńskich muzyków.

Wyjazdy na studia, zakładanie rodzin, zmiany miejsca zamieszkania skończyły działalność nie tylko "Nowicjuszy".

Niektórzy kontynuowali muzyczną przygodę: Jurek Dwornikiewicz w Puławskich Izomerach, Romek Kruszewski w warszawskiej kapeli, Bożena Janowska w olsztyńskim zespole "Budowlani", Janek Kurowicki w zespole "Niebo" też w Olsztynie.

Czy żal tych minionych lat? Zdecydowanie nie, a co bym dziś wspominał.

 

 

Mieczysław "Konar" Konarzewski

Jesteś tutaj: